A mi się bardziej podobała ta wersja, rewelacyjna rola Skarsgarda, porównywalna z rolą Pacino lub może nawet lepsza.
faktycznie najlepsza grą aktorską i wcieleniem sie w postac popisal sie skargarsd, reszta imo slabo ale jesli chodzi o klimat filmu to ta wersja zdecydowanie lepsza. pzdr
Popisał się rolą świetną jak na swój poziom, ale z klasą Pacino nie ma co się równać. Co do klimatu, też jakoś specjalnie nie zachwyca. Wg mnie wersja Nolana jest lepsza pod każdym względem, oprócz tego, że wersja norweska była pierwsza.
Również pod względem zakończenia? Pompatycznego, ckliwego i na wskroś hollywoodzkiego?
Nooo, ok, jeśli chodzi o zakończenie, to masz trochę racji. Nawet takie spore trochę :)
Porównania Skarsgarda z Pacino chybione, bo przeniesiony z hollywodzkiej scenerii pozornej dwuznaczności Pacino nie dałby w krainie Dostojewskiego rady, już zrobiono z niego skorumpowanego , nieczystego moralnie glinę, aby tajemnica o której mówię stała się na wskroś czytelna i zrozumiała, co samo w sobie przeczy jej znaczeniu w świecie. Wszystko co najlepsze w oryginalnej wersji - a więc próba dochodzenia do prawdy, odkrywania tego, co pozornie nie gotowe do odkrycia- zostało w hollywodzkim fast foodzie zmiecione pod dywan. Oryginał tętni duchem, energią życiową która nigdy nie jest obliczalna. Remake nakręcono z kalkulatorem pod pachą, wszystko jest w nim obliczone co do sekundy, nie ma energii, jest tylko wyścig po nagrodę