Pacino jest OK. Zawsze mogę go oglądać. Ale kto wpadł na pomysł, w tym filmie, taką postać, grał Robin Williams?
Kompletnie nieprzekonywujący.
o, i tu się nie zgodzę. :) dla mnie Williams pokazał, że potrafi doskonale zagrać taką postać. Był chyba nawet lepszy, niż Pacino. Choć to oczywiście moje osobiste zdanie.
Pacino wydaje mi się że zagrał mistrzowsko był przekonywujący grając nieśpiącego od kilku dni glinę jednak Williams też się spisał i nie można mówić że zagrał słabo bo zagrał bardzo dobrze choć troszkę krótko.
Pacino miał tutaj więcej do pokazania więc wygrywa wg mnie. Williams zagrał świetnie swoją postać
Prawda, WIlliams zagrał świetnie, ale jego postać (osoba) wg mnie nie pasowała do całości. Nie wiem, może jestem zbyt przyzwyczajony do jego bardziej pozytywnych roli... Po prostu jego dobrotliwa twarz mi nie pasowała - nie mogłem się jakoś przekonać do wykreowanej przez niego postaci. Może jeszcze za mało filmów z Williamsem obejrzałem?
W grze Williamsa zabrakło mi jego najmocniejszej jak dla mnie strony tj. uśmiech, a grając taką postać nie był w stanie zbytnio jego uwidaczniać. Jeśli chodzi o Pacino. Zawsze w jego grze doszukuję się zachowań z świetnie zagranej roli w filmie "Zapach Kobiety" i tu w tym filmie również możemy je dostrzec. :) Kunszt aktora. Co do filmu : dłużący, ze słabą rozwiniętą fabułą.
Williams jest specyficzny, ale nie należy go szufladkować w rolach ciepłych, sympatycznych typków. A w tej roli Williams był świetny, bo był odrażający, wstrętny, uwierający. Bardzo ciekawa rola.
No wlasnie nie powinno sie go szufladkowac, ale co zrobic w sytuacji kiedy sam aktor wydaje na to pozwolenie.
To byla swietna okazja, aby udowodnic, ze oprocz pani Doubtfire i smutnej minki ma jeszcze cos w zanadrzu - wedlug mnie polegl.